Etykiety

środa, 21 stycznia 2015

Buble kosmetyczne 2014

Dzisiaj postaram się przedstawić Wam 5 najgorszych produktów, z jakimi zetknęłam się w roku 2014. Ciężko było mi je wytypować. Chyba rok 2014 zaoszczędził mi większych rozczarowań. Kosmetyki, które przedstawiam to produkty, które u mnie się nie sprawdziły. Część z nich jest zachwalana przez inne dziewczyny, dlatego podkreślam, że są to produkty, które na mojej twarzy/ciele zachowywały się nie tak jak bym sobie tego życzyła.


Miejsce piąte: Maska do włosów z Kallos – wersja SILK
Na moich włosach nie robi nic. Używałam masek tej firmy – wersji waniliowej i keratynowej i tamte bardzo sobie chwalę. Jednakże po tej nie zauważam żadnej widocznej różnicy w kondycji moich włosów... Nie niszczy ich, ale też nie poprawia ich stanu. Dodatkowo zapach, który jest dla mnie bardzo sztuczny... Na plus przemawia jedynie cena i pojemność produktu. Choć z drugiej strony, mając 1000 ml maski i dodatkową świadomość, że jest to bubel, zużywanie jej to koszmar. Stosuję ją trochę na siłę, bo jak najszybciej chcę ją zużyć, ale takie używanie to żadna przyjemność. Nie wrócę już do tej wersji maski, ale na pewno wypróbuję tę z proteinami mlecznymi i algami. Jestem bardzo ciekawa ich działania. 

Miejsce czwarte: Czekoladka z Bourjois 
Wiem, że kosmetyk ten zbiera skrajne opinie. Wiele dziewczyn go sobie chwali, na KWC można znaleźć wiele pochlebnych opinii na jego temat. Są też jednak dziewczyny, które stanowczo odradzają ten produkt. Ja jestem w tej drugiej grupie. Jego największą wadą (oprócz ceny) jest jego kolor. Posiadałam nr 52. Dla mnie był to ceglasty odcień brązu, wpadający w ostrą pomarańcz. Ze względu na mój jasny kolor skóry, produkt ten prezentował się u mnie na twarzy bardzo niekorzystnie. Wyglądał jak słabo dobrany róż. Źle się czuję w ciepłych kolorach, a ten był zdecydowanie za ciepły. Po paru użyciach odpuściłam i wymieniłam go z dziewczyną, która miała ciemniejszą cerę ode mnie i która, z tego co wiem, jest z niego bardzo zadowolona J Plusem produktu na pewno była jego gramatura, estetyczny wygląd, przypominający tabliczkę czekolady, słodki zapach (który mnie jednak wydawał się bardzo chemiczny, ale wiem, że wielu dziewczynom bardzo się podoba). Przed jego zakupem polecam wybrać się do drogerii i dokładnie obejrzeć tester, ewentualnie przetestować go na sobie... Ja niestety tego nie zrobiłam, zadziałałam pod wpływem impulsu ;) a cena też może odstraszyć, gdyż standardowo kosztuje on chyba ok. 60 zł, jednakże ja kupiłam go na dniach Super – Pharm za 30 zł :) 

Miejsce trzecie: Lakier Czarny z serii BeBeauty, dostępny w Biedronkach
Nie ukrywam, że lakier zakupiłam skuszona niską ceną 5 zł. Uwielbiam ciemne kolory na paznokciach, więc pomyślałam, że czarny też mi się przyda. Niestety mój błąd, że nie spróbowałam maznąć lakierem po paznokciu w sklepie. Od razu zauważyłabym jego kiepskie, wręcz beznadziejne krycie. Ale pomyślałam, że może druga warstwa da radę przykryć cały paznokieć. Nic bardziej mylnego. Nawet po drugiej warstwie widoczne były jasne prześwity na paznokciu. Dopiero trzecia warstwa jako tako dała radę. Ale ja należę do osób kręcących, ciągle coś robię, dlatego nakładanie trzech warstw lakieru i co się z tym wiąże, długie czekanie na jego wyschnięcie nie jest dla mnie... Produktu pozbyłam się po pierwszym pomalowaniu i na pewno nigdy więcej nie skuszę się na ciemne lakiery biedronkowskie. 


Miejsce drugie: Korektor rozświetlający Modeling Illuminator z Kobo Professional
 Choć wiele dziewczyn go chwali (chociażby DigitalGirl13), dla mnie jest on stanowczo zbyt ciężki. Wchodzi w zmarszczki i odznacza się na twarzy, po zastosowaniu go nie widzę efektu rozświetlenia skóry. Być może jest to spowodowane moją tłustą cerą? Zdecydowanie bardziej pasuje mi korektor z Wibo Magic Pen Brillance. Po opiniach na KWC widzę, że większość skłania się jednak ku KOBO, ale ja
pozostanę przy swoim. Dodatkowo ostatnio zauważyłam, że po ok. 2 miesiącach od otwarcia rozwarstwił się w opakowaniu. Teraz nie nadaje się już do użycia. Zdecydowanie nie polecam..

Miejsce pierwsze: Suchy szampon do włosów z Biedronki
Jest to największy bubel 2014 roku. Ten produkt nie robi nic. Jego jedynym plusem jest ładny zapach, ale czy zapach jest tutaj najważniejszy? Używając suchego szamponu chcę mieć przede wszystkim odświeżone włosy, a produkt ten sprawiał, że wyglądały one na jeszcze bardziej przetłuszczone. Dodatkowo ma on bardzo niewygodny aplikator, po kilku „psiknięciach” odpadał mi palec ;) Podsumowując, dawałam temu produktowi kilka szans i za każdym razem po jego użyciu chodziłam cały dzień i myślałam, czy moje włosy wyglądają na bardzo tłuste czy tylko trochę ;) Po głębszym namyśle połowa produktu wylądowała w koszu na śmieci. Szampon można było zakupić w Biedronkach za ok. 8 zł. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz