Etykiety

niedziela, 15 marca 2015

Skończone w lutym

Dzisiaj produkty, które udało mi się zużyć w miesiącu lutym. Od 2015 staram się wprowadzać u siebie minimalizm. Kupuję tylko kosmetyki, które są mi całkowicie niezbędne, a w innych wypadkach staram się opróżniać mój "magazyn" (który jest jeszcze całkiem spory).


1. Szampon Alterra
Szamponów tej firmy używam non stop, zmieniam tylko wersje kolorystyczne. Bardzo sobie je chwalę. Są tanie (na promocji kosztują jedynie 6 zł), mają fajną konsystencję. Mimo braku SLES (anionowych związków powierzchniowo czynnych – pianotwórczych) dobrze się pienią, dobrze czyśczą włosy i skórę głowy. Same plusy. Używam cały czas i jak na razie nie zamierzam zmieniać (choć czasami dla odmiany kupuję Baby dream lub produkty babuszki Agafii).

2. Maska do włosów Kallos SILK 
Pisałam o niej w bublach roku 2014. Z moimi włosami nie robi NIC. Wreszcie ją zmęczyłam i mogę wyrzucić, na pewno nigdy do niej nie wrócę. 

3. Suchy szampon Batiste, wersja blush 
Kupiłam go na promocji w Biedronce za 11 zł z czystej ciekawości. Suchy szampon z Isany, który do tej pory używałam (i dalej używam) odpowiadał mi w 100%, ale postanowiłam zaryzykować. Opłaciło się. Suche szampony batiste są naprawdę świetne. Są BARDZO wydajne, niewielka ilość wystarcza, aby odświeżyć całe włosy, moja wersja zapachowa była przyjemna dla nosa. W tym momencie to mój zdecydowany ulubieniec, jeśli chodzi o suche szampony. Mam jeszcze dwie wersje zapachowe, na pewno z ogromną chęcią je przetestuję.

4. Mgiełka L’Biotica
Hmmm... w zasadzie nie wiem czemu miała ona służyć. Ja używałam ją w niewielkiej ilości po każdym myciu w celu ułatwienia rozczesywania (oleista konsystencja). Plus za bardzo przyjemny zapach. Czy wrócę? Nie wiem...

5. Płyn do soczewek lens Vision
Kupiony w Hebe. Nie widzę różnicy między tymi płynami, więc jak każdy był ok.


6. Podkład Wake Me Up – odcień Ivory
Pisałam o tym produkcie osobny post. Lubię i na pewno jeszcze wrócę.

7. Perfumy AVON Parisian Chic 
Zapach słodziutki, ale ja takie lubię, dlatego dla mnie na plus. Nuty zapachowe: jeżyny, jaśmin, drzewo sandałowe. Średnio trwały, ale za taką cenę to nie liczyłam na wow (można go upolować bardzo tanio – a na all często kosztuje dosłownie grosze). Czy wrócę? Na razie nie – mam jeszcze kilkanaście buteleczek perfum do wykorzystania.

8. Płyn do demakijażu Bioderma
Dla mnie to płyn idealny. Nie piecze w oczy, dobrze zmywa makijaż, jedynym minusem jest bardzo wysoka cena. Kiedy mogę kupić go gdzieś na fajnej promocji – nie waham się ani chwili. Wiem, że swego czasu był porównywany z płynem micelarnym z bourjois, ale dla mnie ten drugi nie ma szans. Mam wrażliwe oczy, a Bourjois podrażniał mnie, przy zmywaniu leciały mi łzy. Do Biodermy wrócę jeszcze na pewno. 

9. Krem do rąk L'occitane z masłem shea 
Minus za cenę ( 30 ml produktu kupiłam w strefie bezcłowej w Bukareszcie za około 6-7 euro). Produkt ogólnie dobry, konsystencja gęsta, treściwa, trochę przypomina taką leczniczą maść, zapach intensywny, ale bardzo przyjemny. Ze względu na dużą gęstość, produkt bardzo wydajny. Wystarczy niewielka jego ilość na całe dłonie. Na razie do niego nie wrócę – mam inne sprawdzone tańsze kremy.

10. Maska do rąk AVON, seria planet spa 
Uwielbiam ją, w zimnych miesiącach nakładałam ją sporą warstwę na dłonie na noc i działała cuda. Ręce odmarznięte, suche stały się gładkie, dobrze nawilżone. Dodatkowo ma piękny mocny zapach – który UWAGA nie każdemu będzie pasował. Dla mnie to taki „palony cukier”. Bardzo długo utrzymuje się na dłoniach, co również jej jego zaletą. Polecam – ja już zakupiłam kolejną sztukę.