*Pigmentacja cieni bez bazy
środa, 8 kwietnia 2015
Paletka My Secret
niedziela, 15 marca 2015
Skończone w lutym
Dzisiaj produkty, które udało mi się zużyć w miesiącu lutym. Od 2015 staram się wprowadzać u siebie minimalizm. Kupuję tylko kosmetyki, które są mi całkowicie niezbędne, a w innych wypadkach staram się opróżniać mój "magazyn" (który jest jeszcze całkiem spory).
1. Szampon Alterra
1. Szampon Alterra
Szamponów tej firmy używam non stop,
zmieniam tylko wersje kolorystyczne. Bardzo sobie je chwalę. Są tanie (na
promocji kosztują jedynie 6 zł), mają fajną konsystencję. Mimo braku SLES
(anionowych związków powierzchniowo czynnych – pianotwórczych) dobrze się
pienią, dobrze czyśczą włosy i skórę głowy. Same plusy. Używam cały czas i jak na razie nie zamierzam
zmieniać (choć czasami dla odmiany kupuję Baby dream lub produkty babuszki
Agafii).
2. Maska do włosów Kallos SILK
Pisałam o niej w bublach roku
2014. Z moimi włosami nie robi NIC. Wreszcie ją zmęczyłam i mogę wyrzucić, na
pewno nigdy do niej nie wrócę.
3. Suchy szampon Batiste, wersja blush
Kupiłam go na promocji
w Biedronce za 11 zł z czystej ciekawości. Suchy szampon z Isany, który do tej
pory używałam (i dalej używam) odpowiadał mi w 100%, ale postanowiłam
zaryzykować. Opłaciło się. Suche szampony batiste są naprawdę świetne. Są
BARDZO wydajne, niewielka ilość wystarcza, aby odświeżyć całe włosy, moja
wersja zapachowa była przyjemna dla nosa. W tym momencie to mój zdecydowany
ulubieniec, jeśli chodzi o suche szampony. Mam jeszcze dwie wersje zapachowe,
na pewno z ogromną chęcią je przetestuję.
4. Mgiełka L’Biotica
Hmmm... w zasadzie nie wiem czemu miała
ona służyć. Ja używałam ją w niewielkiej ilości po każdym myciu w celu ułatwienia
rozczesywania (oleista konsystencja). Plus za bardzo przyjemny zapach. Czy
wrócę? Nie wiem...
5. Płyn do soczewek lens Vision
Kupiony w Hebe. Nie widzę różnicy między
tymi płynami, więc jak każdy był ok.
6. Podkład Wake Me Up – odcień Ivory
Pisałam o tym produkcie
osobny post. Lubię i na pewno jeszcze wrócę.
7. Perfumy
AVON Parisian Chic
Zapach słodziutki, ale ja takie lubię, dlatego dla
mnie na plus. Nuty zapachowe: jeżyny, jaśmin, drzewo sandałowe. Średnio trwały, ale za taką cenę to nie liczyłam na wow (można go
upolować bardzo tanio – a na all często kosztuje dosłownie grosze). Czy wrócę?
Na razie nie – mam jeszcze kilkanaście buteleczek perfum do wykorzystania.
8. Płyn do demakijażu Bioderma
Dla mnie to płyn idealny. Nie
piecze w oczy, dobrze zmywa makijaż, jedynym minusem jest bardzo wysoka cena.
Kiedy mogę kupić go gdzieś na fajnej promocji – nie waham się ani chwili. Wiem,
że swego czasu był porównywany z płynem micelarnym z bourjois, ale dla mnie ten
drugi nie ma szans. Mam wrażliwe oczy, a Bourjois podrażniał mnie, przy
zmywaniu leciały mi łzy. Do Biodermy wrócę jeszcze na pewno.
9. Krem do rąk L'occitane z masłem shea
Minus za cenę ( 30 ml
produktu kupiłam w strefie bezcłowej w Bukareszcie za około 6-7 euro). Produkt
ogólnie dobry, konsystencja gęsta, treściwa, trochę przypomina taką leczniczą
maść, zapach intensywny, ale bardzo przyjemny. Ze względu na dużą gęstość,
produkt bardzo wydajny. Wystarczy niewielka jego ilość na całe dłonie. Na razie
do niego nie wrócę – mam inne sprawdzone tańsze kremy.
10. Maska do rąk AVON, seria planet spa
Uwielbiam ją, w zimnych
miesiącach nakładałam ją sporą warstwę na dłonie na noc i działała cuda. Ręce
odmarznięte, suche stały się gładkie, dobrze nawilżone. Dodatkowo ma piękny
mocny zapach – który UWAGA nie każdemu będzie pasował. Dla mnie to taki „palony
cukier”. Bardzo długo utrzymuje się na dłoniach, co również jej jego zaletą.
Polecam – ja już zakupiłam kolejną sztukę.
środa, 4 lutego 2015
Moje postanowienia na rok 2015
Zdaję sobie sprawę, że już trochę późno na przedstawienie
swoich postanowień noworocznych, ale jak mówią, lepiej późno niż wcale. Poza tym mamy dopiero
luty, a nie np. październik. A więc do dzieła J
1. w każdym tygodniu będę robić treningi co najmniej 3 – 4
razy
2. zapiszę się za aerobik lub inne zajęcia taneczne, na
które będę uczęszczać co najmniej 1 raz w tygodniu
3. skończę szkołę kosmetyczną, do której się zapisałam
4. będę poszerzać swą wiedzę oraz umiejętności poprzez kursy
doszkalające w zakresie zabiegów kosmetycznych i kosmetologii, jak również
kursy przydatne do pracy w moim zawodzie
5. znajdę pracę, która będzie dawać mi radość, spełnienie,
oraz podnoszenie kwalifikacji
6. zapiszę się na dodatkowy obcy język
7. zacznę dbać o siebie i swój wygląd – zadbam o włosy,
postaram się, aby były zdrowe lśniące i gładkie, postaram się aby mój makijaż
oka nie ograniczał się jedynie do tuszu do rzęs
8. będę rozwijać swe marne umiejętności kulinarne ;)
9. będę rozsądniej wydawać pieniądze – ograniczę kupowanie
ubrań, które już mam / nie są w moim typie / tzw. w atrakcyjnych cenach (
płaszcz 40 zł? Może i jest zielony, ale pomimo tego, że nie lubię tego koloru
to za tę cenę grzech nie wziąć ;) )
10. będę więcej czytać, również literaturę w języku
angielskim.
11. będę doskonalić swój charakter, poprzez książki
motywacyjne itp.
12. otworzę się na ludzi, nie będę ograniczać się tylko do
grupy starych znajomych, ale postaram się również poznać innych ludzi
13. będę zamieszczać co najmniej 2 posty miesięcznie
Ulala, sama nie wiedziałam, że tyle mi się uzbiera tych
postanowień. Oczywiście ciężko będzie zrealizować wszystkie punkty, dlatego
warto skupić się na kilku dla nas najbardziej istotnych i do nich dążyć. I zwróćcie
uwagę, że każde zdanie zaczyna się od będę, znajdę, zapiszę itp. Celowo nigdzie
nie użyłam słowa: postaram się. Bo to trochę jak gdybanie. Ja muszę być pewna,
że uda mi się osiągnąć to co sama sobie założyłam, wtedy ma to jakikolwiek
sens.
środa, 21 stycznia 2015
Buble kosmetyczne 2014
Dzisiaj postaram się przedstawić Wam 5 najgorszych produktów, z jakimi zetknęłam się w roku 2014. Ciężko było mi je wytypować. Chyba rok 2014 zaoszczędził mi większych rozczarowań. Kosmetyki, które przedstawiam to produkty, które u mnie się nie sprawdziły. Część z nich jest zachwalana przez inne dziewczyny, dlatego podkreślam, że są to produkty, które na mojej twarzy/ciele zachowywały się nie tak jak bym sobie tego życzyła.
Miejsce piąte: Maska do włosów z Kallos – wersja SILK
Na moich włosach nie
robi nic. Używałam masek tej firmy – wersji waniliowej i keratynowej i tamte
bardzo sobie chwalę. Jednakże po tej nie zauważam żadnej widocznej różnicy w
kondycji moich włosów... Nie niszczy ich, ale też nie poprawia ich stanu.
Dodatkowo zapach, który jest dla mnie bardzo sztuczny... Na plus przemawia
jedynie cena i pojemność produktu. Choć z drugiej strony, mając 1000 ml maski i
dodatkową świadomość, że jest to bubel, zużywanie jej to koszmar. Stosuję ją
trochę na siłę, bo jak najszybciej chcę ją zużyć, ale takie używanie to żadna
przyjemność. Nie wrócę już do tej wersji maski, ale na pewno wypróbuję tę z
proteinami mlecznymi i algami. Jestem bardzo ciekawa ich działania.
Miejsce czwarte: Czekoladka z Bourjois
Wiem, że kosmetyk ten zbiera skrajne
opinie. Wiele dziewczyn go sobie chwali, na KWC można znaleźć wiele pochlebnych
opinii na jego temat. Są też jednak dziewczyny, które stanowczo odradzają ten
produkt. Ja jestem w tej drugiej grupie. Jego największą wadą (oprócz ceny)
jest jego kolor. Posiadałam nr 52. Dla mnie był to ceglasty odcień brązu,
wpadający w ostrą pomarańcz. Ze względu na mój jasny kolor skóry, produkt ten
prezentował się u mnie na twarzy bardzo niekorzystnie. Wyglądał jak słabo dobrany
róż. Źle się czuję w ciepłych kolorach, a ten był zdecydowanie za ciepły. Po paru
użyciach odpuściłam i wymieniłam go z dziewczyną, która miała ciemniejszą cerę ode
mnie i która, z tego co wiem, jest z niego bardzo zadowolona J
Plusem produktu na pewno była jego gramatura, estetyczny wygląd, przypominający
tabliczkę czekolady, słodki zapach (który mnie jednak wydawał się bardzo
chemiczny, ale wiem, że wielu dziewczynom bardzo się podoba). Przed jego
zakupem polecam wybrać się do drogerii i dokładnie obejrzeć tester, ewentualnie przetestować go na sobie... Ja niestety tego nie zrobiłam,
zadziałałam pod wpływem impulsu ;) a cena też może odstraszyć, gdyż standardowo
kosztuje on chyba ok. 60 zł, jednakże ja kupiłam go na dniach Super – Pharm za
30 zł :)
Miejsce trzecie: Lakier Czarny z serii BeBeauty, dostępny w Biedronkach
Nie
ukrywam, że lakier zakupiłam skuszona niską ceną 5 zł. Uwielbiam ciemne kolory
na paznokciach, więc pomyślałam, że czarny też mi się przyda. Niestety mój
błąd, że nie spróbowałam maznąć lakierem po paznokciu w sklepie. Od razu
zauważyłabym jego kiepskie, wręcz beznadziejne krycie. Ale pomyślałam, że może druga warstwa da radę przykryć cały paznokieć. Nic
bardziej mylnego. Nawet po drugiej warstwie widoczne były jasne prześwity na
paznokciu. Dopiero trzecia warstwa jako tako dała radę. Ale ja należę do osób
kręcących, ciągle coś robię, dlatego nakładanie trzech warstw lakieru i co się
z tym wiąże, długie czekanie na jego wyschnięcie nie jest dla mnie... Produktu
pozbyłam się po pierwszym pomalowaniu i na pewno nigdy więcej nie skuszę się na
ciemne lakiery biedronkowskie.
Choć wiele dziewczyn go chwali (chociażby DigitalGirl13), dla
mnie jest on stanowczo zbyt ciężki. Wchodzi w zmarszczki i odznacza się na
twarzy, po zastosowaniu go nie widzę efektu rozświetlenia skóry. Być może jest to
spowodowane moją tłustą cerą? Zdecydowanie bardziej pasuje mi korektor z Wibo
Magic Pen Brillance. Po opiniach na KWC widzę, że większość skłania się jednak
ku KOBO, ale ja
pozostanę przy swoim. Dodatkowo ostatnio zauważyłam, że po ok.
2 miesiącach od otwarcia rozwarstwił się w opakowaniu. Teraz nie nadaje się już
do użycia. Zdecydowanie nie polecam..
Miejsce pierwsze: Suchy szampon do włosów z Biedronki
Subskrybuj:
Posty (Atom)